Ale marzeniem był ciemny aksamit. Jako że funduszy ciągle brak na kupno nowej tkaniny, a i kolory nie te, które mi się podobały, to krzesła odstały w różu swoje 5 lat. Aż do przypadkowej kolejnej wizyty, w przypadkowym sh. Tam, pewnego dnia na wyprzedaży za 1 zł, czekał na mnie..........długi kawał pięknego głębokiego granatowego aksamitu :-).
I tak krzesła zostały poddane ponownej metamorfozie i odświeżeniu.
I teraz wyglądają tak, jak chciałam od początku.
Z dodatkiem listwy tapicerskiej pinezek w kolorze srebra.Żmudna to była praca, bo przy okazji odświeżyłam stelaże krzeseł, trochę podniszczone. Do tego dość zniszczony blat stołu, szlifowany kilka razy i bejcowany, który służy nie tylko do jedzenia, ale i jako warsztat pracy wszelkiej innej.
Ponieważ mowa o tapicerowaniu, to wcześniej obicie zmieniła też pufa, ale wtedy nie miałam jeszcze granatowego aksamitu tylko w kolorze brudnego różu i takie też zyskała ubranko. Granatowego zostało jeszcze sporo, ale sił na zmianę brak.
Na zdjęciu widoczne kocie sprawki...
Wersja po zmianie, lepsza niż poprzednia, chociaż granat byłby chyba lepszy.
I to na tyle tapicerowania..........na razie, bo jeszcze jest fotel......
:-))