środa, 14 listopada 2012

Jesienne wieczory



Blog to prawie jak kalendarz, pamiętnik i dziennik w jednym. Do tej pory wydawało mi się, że czas przecieka przez palce i nic z tego nie ma, nic się nie dzieje, nic nie powstaje i nie tworzy nowego. Wszystko mija szybko i nie zostaje żaden ślad. A to dla praktycznej Panny coś trudnego do przełknięcia. A jednak coś zostaje, i widać to właśnie dzięki blogowym zapiskom.




Wspomnieniowa kolacja w wykonaniu mojej 16-letniej ukochanej córeczki.
Sałata lodowa posypana camembertem, polana sosem winegret. Do tego "francuska" bagietka z Lidla.



W klimacie francuskim powstaje też wałek pod głowę. Jeszcze czeka go tylko pranie i krochmalenie. Powstał z wałka z sh,  poszeweczki z sh i własnoręcznego haftu.

To już trzeci rok pracy nad pledem, narzutą. Jak by tego nie nazwać, ma miećeć wymiary 220 na 160 cm i może to tłumaczy tak długi czas powstawania. Na razie granny squares jest około 3/4. Czy tej jesieni i zimy będzie można się pogrzać pod nim??? 

A to naczelna plątaczka nitek, niestety plątania nie kontrolowanego.

Jeszcze ostatnie nowe zakupy z targu staroci:




Oraz całkiem nowe umilacze na jesienno-zimowe wieczory:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz