Taki zestaw i cóż więcej potrzeba.
A szczególnie przypadło mi do smaku to:
Udało mi się skończyć kołnierzyk, który zachwycił mnie natychmiast po przyszyciu ostatniego koralika.Właściwie już nosić nie trzeba, czasami tylko popatruję...
A jak koraliki to powstaje też coś dość pracochłonnego i jakoś tak średnio przyjemnie się to robi (przynajmniej mnie), ale jak zaczęłam, to trzeba skończyć. Na razie jest tyle...
Zresztą co tam tyle, gdyby przyszło zrobić to dzieło z koralików to można narzekać. Na szczęście autorem jest Ukrainka, kobieta wielkiej cierpliwości...
Aha, i jeszcze coś od ukraińskiej wnuczki:
Na koniec dla utrwalenia tegorocznej choinki, bo jej życie tak krótko trwa, za rok zastąpi ją inna, ale na pewno pachnąca i zielona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz