I szafa po przemalowaniu, ubrana w sukienkę pamiętającą początki lat 70-tych. Najbardziej podobają mi się w niej te właśnie rzeźbienia.
Jak tak nostalgicznie wróciłam do przeszłości, to przy okazji odnowiłam też dwa portrety, a właściwie retuszowane zdjęcia również tego samego okresu czasu- na nich moi rodzice. Zastanawiam się tylko, czy może srebrne ramy nie byłyby bardziej odpowiednie?
Marzy mi się też wspólny portret ślubny moich dziadków, ale póki co wisi na ścianie w pokoju babci, która niech żyje jak najdłużej, a ma już 94 lata.
Trochę mniejsze przeróbki, też przy okazji, jak już puszki otwarte, to ten niewielki stoliczek, który ze względu na kolor jaki otrzymał po odnowieniu, został zaanektowany przez prawie 18- latkę, do jej pokoju.
Ach ren róż, a może to lawendowy?
Jak o obrazkach czy ramkach mowa, to swoje miejsce i czas znalazły reprodukcje cudownych plakatów Rafała Olbińskiego.
Trochę z innej beczki chociaż kolorystyka podobna, w tonacji white. Bransoletki- niby były bransoletkami, ale zbyt małe, obcisłe, trochę nijakie. Są teraz szersze, dodałam im jakieś zawieszki, przekładki i teraz podobają mi się o wiele bardziej.
Chyba najlepiej wyglądają wszystkie razem.
A na koniec wstawiam zdjęcie, które być może zdopinguje mnie do dalszej pracy.
Jak na razie zrobiona została tyko podmalówka i dalej ani rusz! Weny brak! Może wcześniej zakwitną te piwonie niż je namaluję! Bo wiosnę czuć wszędzie!!
:-)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz