czwartek, 10 października 2013

Zimowy zestaw ratunkowy

obowiązkowo musi być! Najważniejsze, że powstaje z tego co urosło we własnym ogródku lub z dala od zanieczyszczeń. Najwcześniej zbieram, właściwie zrywam pięknie pachnącą lipę i suszę jej kwiatostany. Napar z lipy jest niezastąpiony przy przeziębieniach, zaaplikowany gorący na noc stawia na nogi! Do tego obowiązkowo syrop z cebuli na kaszel jeśli takowy się pojawia i właściwie aptekę omijamy z daleka już od dawna. A bywało ciężko zwłaszcza z kaszlem, jesienią od listopada do grudnia i wiosną od marca do maja.
Do popijania non stop miodzik rozpuszczony w wodzie lekko ciepłej, z pasieki bardzo eco.


A to odpowiedż dla ciekawskich: co to jest?-poidełko dla pszczół- obrośnięte mchem w miejscu gdzie kroplami płynie woda.
Ale wracając do suszenia to w ogrodzie pięknie rozrasta się mięta, idealna do zimowej herbatki. Aromatycznie pachnie nawet dłuuuugo po suszeniu. Tak samo po zaparzeniu.Takiego aromatu próżno szukać w sklepowych ofertach.

W dużych ilościach rozsiała się melisa, więc i tego zimą nie brakuje, na wszystkie rozterki nerwowe zawsze dobra, o każdej porze roku.
Suszone grzybki obowiązkowo:
Co rok lubię zrobić jakieś nalewki, choć wielkim amatorem alkoholu nie jestem. Smakuje tylko w dobrym towarzystwie, na poprawę humoru. Zawsze robię pigwówkę, ale w tym roku z pigwą krucho, więc jak się zdobędzie to będzie, a jak nie, trudno. Będzie za to nalewka z winogron, którego było sporo w tym roku. Sok winogronowy już zapakowany w butelki, a z części powstała winogronówka o pięknym rubinowym kolorze.



Z tym zestawem zima nam niestraszna (a rosyjscy naukowcy przepowiadają w tym roku zimę stulecia)
;-))